Cóż, zdaję sobie sprawę z tego, że jestem dość kiepską blogerką i brak mi systematyczności, jednak tym razem na usprawiedliwienie swojej krótkiej przerwy w blogowaniu mam to, że nie działo się zupełnie nic, czym mogłabym się z Wami podzielić, a nie chciałam po raz kolejny pisać zupełnie o niczym. W każdym razie dzisiaj chcę trochę nadrobić straty i przychodzę do Was z recenzją książki, którą właśnie kończyłam czytać. Jest to "W imię miłości", o której wspominałam jakiś czas temu.
"W imię miłości", książka, która wyszła spod pióra Jodi Picoult jest bodajże szóstą książką tej autorki, która trafiła w moje ręce. Opisuje ona historię Niny Frost, powszechnie szanowanej pani prokurator, która prowadzi postępowania w sprawach dotyczących przemocy wobec dzieci. Pewnego dnia kobieta zamienia się miejscami z rodzinami nieletnich ofiar, gdyż okazuje się, że jej pięcioletni syn, Nathaniel, padł ofiarą
gwałtu. Książka ukazuje nam, czytelnikom, tą sytuację z wielu punktów widzenia najbardziej jednak skupiając się na uczuciach zrozpaczonej matki i nie potrafiącego odnaleźć się w zaistniałej sytuacji chłopca. Czytając tę powieść możemy zrozumieć jak wielkich czynów może dokonać matka w obronie własnego dziecka. Według mnie to dość dobry tekst literacki, jednak nie najlepszy z tych, które dotychczas czytałam w wykonaniu tej autorki. Oczywiście tematyka jest bardzo tragiczna, jednak czytając miałam wrażenie, że Picoult pisząc to, jest bardziej matką niż pisarką w związku z czym o wiele trudniej było jej napisać ten tekst i według mnie odrobinę zabrakło tego elementu charakterystcznego dla jej kiążek, który sprawia, że mamy ochotę czytać dalej. Mimo wszystko jednak uważam, że to dobra i godna polecania książka, jednak zdecydowanie nie dla młodszych czytelników (13 lat i mniej).
gwałtu. Książka ukazuje nam, czytelnikom, tą sytuację z wielu punktów widzenia najbardziej jednak skupiając się na uczuciach zrozpaczonej matki i nie potrafiącego odnaleźć się w zaistniałej sytuacji chłopca. Czytając tę powieść możemy zrozumieć jak wielkich czynów może dokonać matka w obronie własnego dziecka. Według mnie to dość dobry tekst literacki, jednak nie najlepszy z tych, które dotychczas czytałam w wykonaniu tej autorki. Oczywiście tematyka jest bardzo tragiczna, jednak czytając miałam wrażenie, że Picoult pisząc to, jest bardziej matką niż pisarką w związku z czym o wiele trudniej było jej napisać ten tekst i według mnie odrobinę zabrakło tego elementu charakterystcznego dla jej kiążek, który sprawia, że mamy ochotę czytać dalej. Mimo wszystko jednak uważam, że to dobra i godna polecania książka, jednak zdecydowanie nie dla młodszych czytelników (13 lat i mniej).
Swoją drogą nie wiem czy Wy w wieku trzynastu lat czytacie bądź czytaliście takie dość poważne lektury, jednak ja takie czytałam, więc z góry mówię, że właśnie w takim wieku raczej ta książka będzie pokazywała zbyt brutalne sceny i mogą pojawić się problemy z poprawnym zrozumieniem przesłania.
I to chyba tyle na dzisiaj. Teraz zabieram się za czytanie książki jednego z moich ulubionych pisarzy - Harlana Cobena, "Niewinny".
***
„Może więc tylko wtedy będziemy umieli dobrze przeżyć życie, gdy doświadczymy na własnej skórze jak się żyć nie powinno.” - Jodi Picoult, "W imię miłości"
Weeeź, napisałaś o Cobenie i mam ochotę rzucić na bok moje '7 nawyków skutecznego działania', a w rączki wziąć jedną z jego książek.
OdpowiedzUsuńsuper blog. a tak wgl. zachęciłaś mnie do kupna tej książki xd Dodałam się do obserwatorów, liczę na rewanż :)
OdpowiedzUsuńZakochałam się w wyglądzie Twojego bloga *.*
OdpowiedzUsuńNa tym blogu opisuję swoje sny, zapraszam ♥ http://and-when-i-close-my-eyes.blogspot.com/